sobota, 7 marca 2015

Epilog, część 1

Siedzieliśmy sobie z Kubą na kanapie. Ja wtulona w niego i jak to mówił Kuba „skurczakowana” czyli cała skulona. Skręcał mnie brzuch. Ze stresu…

Ostatnie tygodnie to była lawina złych informacji… Najpierw w mojej pracy. Nie wiem, jakoś do mnie to późno dotarło, że jest tak źle… Żyłam związkiem z Kubą, psami i jakoś nie zauważyłam, że się zrobiło jakoś tak gęsto, nerwowo.  Poleciały pierwsze zwolnienia… Do tej pory moja praca może nie przynosiła mi jakichś kokosów ani wielkiego zadowolenia, ale było przynajmniej spokojnie. A teraz bolał mnie brzuch praktycznie codziennie rano. Bałam się następnego dnia w pracy. Musiałam spiąć się ze wszystkich sił. Zwolnienia spowodowały, że dowalili mi dodatkową robotę, oczywiście za darmo… Zaczęło się zostawanie po godzinach.Zdarzało się, że prosiłam panią Hanię, by podjechała do psiaków wyprowadzić je na spacer. Głupio mi było, bo wiadomo, że to dla niej kłopot, ale nie miałam wyboru, nie chciałam, by psiaki się męczyły. W ciepłe dni zostawały w ogródku, miseczki i posłanka zostawiałam im pod dachem przy wejściu, ale takich dni było mało, w chłodne czy deszczowe zostawały w domu. Czułam się spięta i zmartwiona sytuacją w pracy. Bałam się bardzo, że mnie wywalą. I co wtedy? ….

(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz