niedziela, 1 marca 2015

Rozdział 36, część 2

Na razie najważniejsze było to, że miał ciepło, jedzonko i powoli dochodził do siebie. Po każdym telefonie do pana Kazimierza wykonywałam jeszcze trzy inne – informowałam Kasię, panią Ewę i oczywiście mamę Kuby, o stanie psiaka. Jedynie Kuba nie był do końca na bieżąco w sprawie psiaka. Bowiem w ostatnich dniach miał jakieś totalne zamieszanie w pracy i na nic czasu. Tylko piękne smski mi słał. A ja też nie miałam nawet jak do niego do lecznicy wpaść choć na moment. Dni były krótkie, ciemne, co powodowało, że siadłam psychicznie, (jak co roku w tym okresie) i po pracy pędziłam do psiaków, do Podkowy, mając wrażenie, że jest cały czas noc i to zzzimna.
Myster i Jopuś stali się totalnymi domatorami– wychodzili na krótkie spacerki i pędzili z radością do domu. Tu na dywanie w pokoju urządzali zabawy z gryzieniem, tarzaniem i popisowymi poszczekiwaniami (oczywiście patrzyli ukradkiem czy mają widownię i czy warto się tak popisywać). Tworzyli niesamowity team! Aż miło było popatrzeć! Już nie pamiętałam jak to było, gdy Myster był sam! Był taki szczęśliwy z Jopusiem!

Pewnego dnia zadzwoniła podekscytowana Kasia.

(ciąg dalszy nastąpi... )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz