wtorek, 3 marca 2015

Rozdział 36, część 4

Kuba nie był z początku zachwycony i pewny czy to na pewno odpowiednie miejsce dla mnie. Ale dał się przekonać, rozumiał, jak zwykle.
Właściwie Kasia nie musiała mi tłumaczyć jak dojść od kolejki. Okazało się, że wystarczy podążać za uporczywym szczekaniem wielu psich mordeczek. Od strony bramy szła do mnie szczupła, niewysoka, uśmiechnięta blondynka – to musiała być Kasia! Czułam naprawdę, że to przyjaźń od pierwszego telefonu, a teraz od pierwszego uśmiechu i uścisku. Takie porozumienie dusz, które czasem się w życiu zdarza. Nieźle! Za parę minut już witałam się z Czarusiem, który wyglądał o niebo lepiej. Nawet już skakał radośnie i merdał nieśmiało ogonem. W tym czasie Kasia instruowała mnie dokładnie jakie są zasady spacerów, otwierania, zamykania boksów. I już za moment szłam na pierwszy wspólny spacer z Czarusiem. Cudowne było to, że tak blisko od schroniska był las i było gdzie z psiakami wyjść.

(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz