czwartek, 8 października 2015

Rozdział 68, cześć 1

Ten podkowiaśki dom był naprawdę niesamowity! Dzięki mieszkaniu w nim, zrozumiałam co to znaczy „dom z duszą”! On miał to coś! Znałam tu już każdy zakamarek, szczelinę w podłodze, rysę na ścianie. Wiedziałam już na pewno, że gdy będę w przyszłości zamykać oczy i marzyć o własnym domu, to będę widziała właśnie to miejsce, żadne inne. Ten stary, niezbyt (na pierwszy rzut oka) urodziwy dom. Żaden tam niby dworek czy inne współczesne dziwactwo. Dzięki temu, że był taki podniszczony i zwyczajny, stałam się jakoś normalniejsza, jakby mniej perfekcyjna. Wyzbyłam się tego kompulsywnego, męczącego wiecznego pędu do doskonałości.
Stałam właśnie oparta o framugę drzwi do dużego pokoju, dotykając wzrokiem każdego sprzętu, zapamiętując grę świateł i poszczególne detale. Z każdym dniem dom stawał się bardziej cichy, tak jak by zapadał w letarg…

(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz