niedziela, 14 czerwca 2015

Rozdział 37, część 5

Kubie się wszystko zmieniło! To z czego tak się śmiał w domu, naigrywał, cały ten „hamerykański styl życia”, teraz się nim upajał. Wynajmował mały domeczek na przedmieściach Waszyngtonu. Okolica była rzeczywiście ładna. Ładne domki, zadbane trawniczki, altanki przed wejściami do domów, typowe jak na filmach. W środku wchodziło się od razu do kuchni połączonej z małym salonikiem (obowiązkowo z kominkiem), pośrodku były schody na górę, gdzie znajdowały się dwie małe sypialnie.

- Bardzo ładnie, naprawdę – powtarzałam chyba setny raz gdy Kuba zachwycony latał po całym domku i z błyskiem w oku wszystko mi pokazywał. Ładnie, ładnie, przytakiwałam, czując jakąś ogromną presję od Kuby. Czekał chyba na jakiś mój wielki wybuch zachwytu. Było ładnie. I kropka. Nie bardzo wiedziałam czym tu się zachwycać (ja wstrętna).

- Zobacz, zobacz – Kuba pociągnął mnie do zlewu by mi zademonstrować …. Mikser. Tak, mikser. Amelko, zobacz, nigdy się nie zapycha zlew bo wrzucasz do niego wszystkie resztki, ciach, włączasz mikser i on Ci w zlewie wszystko miksuje, nieeeźle??

-No, fajnie, ale wiesz, muuszę się natychmiast umyć. Spędziłam w podróży, licząc od wyjścia z domu prawie 12 godzin plus zmiana czasu, a tu jest taki upał, że mam majtki przyklejone do tyłka! – krzyknęłam, bo zaczynałam się już na wszystko wkurzać.

-Dobrze, dobrze, choć pokażę Ci łazienkę! – Kuby entuzjazm najwyraźniej nie opuszał…  I spokojnie Amelko, przyzwyczaisz się do upału.

-Ta, jasne, syknęłam, do niczego się tu nie przyzwyczaję (ale nie powiedziałam tego na głos). Uśmiechnęłam się tylko nieśmiało i poprosiłam o zaprowadzenie do łazienki. Przecież to mój kochany Kuba, mój Kubuś, wszystko się jakoś ułoży. Ameryko-witaj!

(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz