wtorek, 23 czerwca 2015

Rozdział 40, część 4

Siedzieliśmy właśnie w miłej kawiarence, popijając nie za dobrą kawę ( w ogóle jedzenie i picie to mi w tym kraju nie odpowiadało), gdy nagle zaczęło się dziać coś bardzo dziwnego. Teraz już nawet nie byłam w stanie dokładnie tego przeanalizować. Kelnerka zrobiła się blada, zaczęła gestykulować i głosem nie znoszącym sprzeciwu poprosiła wszystkich obecnych o natychmiastowe przejście do Sali B. Kuba chwycił mnie za rękę i oszołomiona poszłam za nim, z wszystkimi. Wprowadzono nas do dużej Sali, takiej chyba konferencyjnej. Pan z mikrofonem, przywitał nas i łagodnym, spokojnym głosem oznajmił, że po centrum handlowym poruszona się uzbrojony mężczyzna i do wyjaśnienia tej sytuacji wszyscy musimy pozostać w tej sali. Bardzo ładnie przeprosił i… zniknął.

(ciąg dalszy nastąpi…)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz