poniedziałek, 15 czerwca 2015

Rozdział 38

Kuba przygotował dla nas podróż marzeń, to musiałam przyznać. Choć na początku nie mogłam doszukać się w tym logiki. Byliśmy na przedmieściach Waszyngtonu, chciałam jak najszybciej zobaczyć Biały Dom, Kapitol, pomnik Lincolna. A Kuba się uparł. Uparł, że musimy się spieszyć. Patrzyłam na niego w osłupieniu.
-Kuba, przyjechałam tu na pięć tygodni pobycia razem, a ty mi się karzesz gdzieś spieszyć?! – czułam się coraz bardziej podirytowana.
-Amelko, a może dasz mi dokończyć to wszystko ci wytłumaczę, ok? Mam cały plan, wszystko to prześledziłem na mapie, poczytałem, popytałem znajomych. Będzie czas na Waszyngton, obiecuję, ale na razie jedziemy na południe, przywitać się z oceanem, na piękne plaże. Ale wiesz, tutaj połowa Ameryki po pracy ruszy na weekend nad ocean, podobno wtedy nie tylko, że jest ciężko znaleźć miejsce parkingowe, ale nawet miejsce w hotelu. Dlatego chcę ruszyć jeszcze dziś, ok?
-Brzmi fajowsko, tylko czy nie lepiej zamówić hotel już teraz? – uśmiechnęłam się.
-Lepiej nie, przecież nie wiemy gdzie dokładnie się zatrzymamy, to nie ma co się wiązać noclegiem, tylko jechać. Amelko, jesteśmy w Ameryce!!! – Kuba ze śmiechem rzucił się na mnie, złapał mnie i podniósł do góry, aż zapiszczałam. A potem? A potem było już tylko słodziej.

(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz