wtorek, 18 listopada 2014

Rozdział 20, część 4

Gdy próbowałam podejść i podejrzeć to zostałam delikatnie ofuknięta, że jeszcze nie jest gotowe. A potem usiedliśmy na kanapie, a raczej wpadliśmy w nią, bowiem była stara i zużyta, więc dość „rozklapnięta”. Kuba otworzył Picassa (ja niekomputerowiec, chociaż tyle wiedziałam, że jest to program do zdjęć). Swoją drogą nieźle udaje mi się przetrwać w pracy i w życiu z minimalną wiedzą komputerową, aż wstyd się przyznać!
To co zobaczyłam zachwyciło mnie! To były zdjęcia świata bajkowego, o którego istnieniu nie miałam pojęcia. Zdjęcia larwy mozolnie wspinającej się po gałązce, rosa zawieszona na krawędzi listka, mech oplatający stary zmurszały pieniek. Poezja! Magiczny świat jak z Alicji w krainie czarów! I ja, ludzka istota, ignorant, przechodziłam przy tym wszystkim i nic z tego nie zauważyłam. Czy nie umiałam patrzeć?! Kuba był wyraźnie połechtany i zadowolony z mojej reakcji. Byłam dotknięta pięknem tych zdjęć. Siedzieliśmy, gadaliśmy, oglądaliśmy. I wtedy chyba poczułam, że tak bym mogła żyć, że z nim czuję się wspaniale. Czy wyczytał to z moich oczu, gestów?  Czy coś w moim zachowaniu zdradziło moje myśli? Bo tego wieczoru szybko ode mnie uciekł, i potem już jakoś coraz rzadziej się odzywał…
(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz