piątek, 17 lipca 2015

Rozdział 47, część 4

Oprócz ludzi, tęskniłam bardzo za dobrym polskim jedzeniem, byciu otoczonym przez język polski, polskim niebie i różnych nieuchwytnych polskich smakach czy zapachach. I byciu u siebie. Bo mimo, że Kuba był cały czas ze mną, czułam, miałam takie poczucie osamotnienia w ogromnym kraju. Nigdzie tu nikogo nie znałam. Nie miałam „swoich ludzi”, krewnych, znajomych. Dziesiątki mijanych miast i miasteczek zlewały się od pewnego momentu w jedną całość. Nie identyfikowałam się z nimi. Mogliśmy gdzieś zjeść obiad, odwiedzić kolejne muzeum, kupić coś śmiesznego czy zrobić sobie pamiątkowe zdjęcia, ale to nie zmieniało faktu, że z danym miejscem NIC mnie nie łączyło. Duchowo czy rodzinnie. Tłumaczyłam to Kubie, rozmawialiśmy o tym wiele razy. Czułam, że nie do końca mnie rozumie, ale nie wchodzi w tą dyskusję (może by mnie nie ranić?). Czułam, że Kuba podejmuje w głowie ważne decyzje, przemyśliwuje i „przeżuwa”, ale czekałam bo widziałam, że oboje nie jesteśmy gotowi na rozmowy najpoważniejsze. I czułam, że bolesne.

(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz