wtorek, 21 lipca 2015

Rozdział 48, część 4

-Kuba, chodź, zobacz! – zamachałam na Kubę, który niby poszedł do toalety, ale szedł z zupełnie innej strony więc coś znowu kombinował.
-Zobacz, kamień na cześć Patricka Swayze, jaki ładny! – powiedziałam przejęta. Ładne to było, że na normalnym, dużym kamieniu napisano parę słów uznania i upamiętniono tego wybitnego aktora, zamiast na przykład budować mu pomnik, który mógł by stać się jego karykaturą.
Westchnęłam - Czemu wszyscy umierają na raka? – pogładziłam kamień i uśmiechnęłam się smutno do Kuby – co tam kombinujesz Sherlocku?
- Powiem ci szczerze – chciałem nam tu zarezerwować dobę w hotelu bo widzę jak ci się podoba, ale uważam, że mają za wysokie ceny – Kuba strzelił paznokciami nerwowo – uważam po prostu, że cena nie pasuje do jakości.
Kuba – przysunęłam go mocno do siebie – jesteś najukochańszy, wiesz? Nikt nigdy tak się nie wczuwał we mnie, w moje potrzeby. Zła bym była na ciebie jakbyś zrobił bez mojej wiedzy tu rezerwację za jakieś jeszcze grube pieniądze. Jest tu wspaniale, ale… powoli mam przesyt i bez tego jeziora jest tu jednak jakoś tak dość przygnębiająco.
- Jesteś najukochańszy – szepnęłam mu jeszcze raz do ucha, by na pewno zapamiętał. Był taki dobry i taki kochany dla mnie!

(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz