środa, 22 lipca 2015

Rozdział 48, część 5

Powoli żegnaliśmy się z tym miejscem, ja jeszcze raz skanowałam łapczywie wzrokiem wszystkie miejsca, by zapamiętać jak najwięcej, zachować w sobie na później, by sobie z lubością wspominać. Jeszcze patrzyliśmy na obecnych wszędobylskich mieszkańców tego terenu – na malusieńkie zwinne kolibry, które co chwilę podlatywały do zawieszonych poideł i karmników oraz na malutkie prześliczne wiewióreczki bez ogonków, których było tutaj bardzo dużo.  To był właśnie ten niesamowity urok przeżycia czegoś na żywo – już na zawsze mój ukochany film będzie mi się kojarzył z kolibrami, wiewiórkami, wyschniętym jeziorem i będę o tym wszystkim myśleć pijąc w podkowiańskiej kuchni kawusię z podarowanego mi właśnie przez Kubę pięknego kubka z motywem z „Dirty Dancing” oczywiście. Ach ten Kuba! Widział, że oglądam kubek w sklepiku, ale odłożyłam zrażona ceną. Musiał to zauważyć i gdy poszedł do „nibykibelka” musiał go kupić. I jak tu nie szaleć za takim facetem?

(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz