Na szczęście mieliśmy wspaniały samochód, choć może mieliśmy to za dużo powiedziane. Kuba wypożyczył na naszą wyprawę prawdziwy amerykański samochód – Dodge Avenger. Był piękny. Od razu pokochałam… miejsce za kierownicą. A najbardziej lubiłam gdy po zwiedzaniu jakiegoś miasta, Kuba zasypiał na siedzeniu pasażera a ja "prułam", "prułam" przez Amerykę. Wszyscy jeździli tu nieprawdopodobnie grzecznie, bez przekraczania prędkości. A drogi były naprawdę do poszalenia!
-Aaaaamelko, zwariowałaś?! – Kuba tak krzyknął, że o mało nie wjechałam w barierkę z zaskoczenia. Tu jest do 90 mil na godzinę!!! A ty jedziesz o 10mil za dużo! To nie jest Polska! Autostrady są bacznie pilnowane cały czas z samolotów, mandaty są bardzo wysokie, a w niektórych stanach można w ogóle iść do więzienia za szaleństwa na drodze, tak w każdym razie słysz...
Kuba przerwał, bo w tym momencie właśnie usłyszeliśmy za nami koguta policyjnego …
(ciąg dalszy nastąpi...)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz