sobota, 16 sierpnia 2014

Rozdział 5

Weterynarz. Nasze wizyty u weterynarza są częstsze niż w piekarni czy w spożywczaku. Doktor Kuba, stary kolega Tomka, jest wprost niesamowity. W gabinecie jest zupełnie inny niż znałam go do tej pory. Od wejścia gada i gada i to uwaga – nie ze mną, ale z Mysterem. Myster mięknie od razu na jego widok i wchodzi w rolę zbolałego, schorowanego pacjenta. Popiskuje, mruczy, opowiadając o swoich strasznych dolegliwościach. Kuba bardzo szybko, po kilku wizytach, stwierdził, że Myster jest hipochondrykiem i, że na pewno będziemy go często odwiedzać. Mówił to trochę w żartach, a z drugiej strony, Myster urodzony nie wiadomo gdzie i w jakich warunkach, był rzeczywiście dość wątły i rachityczny. W każdym razie nie ma tygodnia byśmy nie odwiedzali Kuby. Zaropiałe oko, rozwolnienie, kulawa łapka – powody są wciąż nowe. Myster wydaje się jakoś wewnętrznie dumny, gdy przychodzi pokazać mu kolejną chorą część ciała. Oczywiście poświęcam mu wtedy jeszcze więcej uwagi, ale przecież i tak, co tu ukrywać, całe moje życie kręci się wokół niego. Mówiąc szczerze, uśmiecham się zawsze do siebie na myśl o kolejnej wizycie. Zawsze jest tak miło i zabawnie. Każda dolegliwość Mystera jest na 2, 3 minuty a potem gadamy niby to do psa, niby o psie, o sobie i w ogóle. Kuba żartuje, ja chichoczę jak rzadko. Super facet, naprawdę. Jak mogłam tego wcześniej nie zauważyć? No i naprawdę świetny lekarz. W okolicy jest jeszcze z pięć innych klinik weterynaryjnych, a to zawsze u Kuby, bez względu na porę dnia, czeka kilku pacjentów w kolejce. Chwilami zazdroszczę tym naszym czworonogom profesjonalnej opieki medycznej. Piękne kliniki, do wyboru, z pełną aparaturą, wszelkie badania wykonywane na miejscu, na poczekaniu. Gdybym ja chciała się porządnie przebadać to bym musiała chyba wziąć zwolnienie przynajmniej na tydzień, odczekać swoje w gigantycznych kolejkach w obskurnych przychodniach i oczywiście nikt nie byłby dla mnie tak miły jak dla Mystera. Paranoja… Ale z drugiej strony leczenie czworonogów kosztuje fortunę, nie mają przecież właściwie bezpłatnej opieki medycznej.
(ciąg dalszy nastąpi....)

1 komentarz:

  1. Choć jest bardzo póżno, a przede mną kolejny ciężki dzień, nie mogę sobie odmówić przeczytania zaległych rozdziałów. Uzależniam się od Twojej twórczości!

    OdpowiedzUsuń