wtorek, 19 sierpnia 2014

Rozdział 6, część 3

Zamarłam poddając się wywąchiwaniu i nie chcąc zginąć niechybną śmiercią. Perełka, bo tak miała na imię ta bestia, zdecydowanie rządziła (jakoś wespół z mamą Tomka) całym domem. Śledziła każdy mój ruch, pomrukując wtedy złowieszczo. Kochałam psy, ale ją trudno było lubić. To znaczy, był to ukochany pies jeszcze z dzieciństwa Tomka. Tomek z tatą uratowali ją, gdy jakiś szemrany pijaczek próbował ją utopić w stawie. Z opowieści Tomka i ze zdjęć wiem, że była małą, czarną kuleczką, piękną. Od samego początku cała rodzina próbowała jej wynagrodzić traumatyczne przeżycia z dzieciństwa i dlatego pozwalano jej dosłownie na wszystko. Perełka, niewątpliwie inteligentna, bardzo szybko zaczęła to wykorzystywać. Siedzenie przy stole, nachalne żebranie, uporczywe ujadanie, gdy tylko cokolwiek było nie po jej myśli – cały dom, a szczególnie goście drżeli przed nią. Najbardziej chyba nie cierpiała właśnie mnie. Niestety, wyczuwała chyba, że strasznie mnie wkurza i, że ja bardzo chętnie bym ja ustawiła w parę chwil do pozycji kochanego, ale jednak psa. Najbardziej uwielbiała Tomka i dla niego była naprawdę słodziutka. Łasiła się, przymilała, a na powitanie zawsze wykonywała szalony taniec radości na trawniku z głośnym poszczekiwaniem. Sił starczało jej niestety na krótką zabawę, ponieważ co tu ukrywać była sunią wagi sumo. Ciągłe podjadanie, otwieranie sobie szafki w kuchni z groźnym domaganiem się trzeciej czy czwartej kolacji, miały swoje konsekwencje. Perełka była bardzo gruba i z trudem się poruszała. Najchętniej wylegiwała się na kanapie lub fotelu w salonie, badawczo nasłuchując odgłosów z kuchni i w razie czego przemieszczając się na żer. Tomek ją ubóstwiał, wiec nic już nie mówiłam. Każda moja krytyczna uwaga pod kątem Perełki kończyła się ogólnym oburzeniem i obrazą. Rety! Jeśli doczekamy się kiedyś z Tomkiem dzieci to obiecywałam sobie, że będziemy je chować z daleka od jego rodziców, bo inaczej wyhodują mi „małe Perełki”.
(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz