sobota, 30 sierpnia 2014

Rozdział 7, część 9

Tomek, proszę Cię, zobacz jak chętnie zjada, może nie jadł długo, trzeba mu pomóc, dobrze?
Tomek przez chwilę milczał, widziałam, że walczy ze sobą.
Rób, co uważasz, ale ja swoją kaczkę mam zamiar zjeść.
Dobrze, ja i tak nie jestem w stanie teraz nic przełknąć, myślę tylko o tym Psie – próbowałam mu jakoś wytłumaczyć.
Ok- poklepał moją rękę.
Musiałam jakoś zadziałać, ale jeszcze nie wiedziałam jak. Poszłam do kelnerek do środka.
Przepraszam, nie wiecie Panie czegoś o tym biednym Psie?
A błąka się tu już od kilku dni- odpowiedziała „nasza” kelnerka blondyneczka.
Jest taki chudy, biedny, trzeba mu jakoś pomoc- powiedziałam.
No, wie Pani, tutaj to stale jakieś psy przychodzą, ten i tak nie jest taki najbiedniejszy. Kiedyś…
Proszę mi już tego oszczędzić- powiedziałam szybko - serce mi krwawi jak słyszę, jakimi potworami mogą być ludzie. Zabiłabym – dodałam wzburzona.
Jakoś trzeba temu Psu pomóc- powiedziałam zdecydowanym głosem.
Czego Pani oczekuje? Ja tu tylko pracuję – odpowiedziała spłoszona i jakby obrażona kelnerka.
Gdzie jest najbliższy weterynarz? – zapytałam.
Oj, jakieś 30 kilometrów stąd - odpowiedziała kelnerka, unikając mojego wzroku.
Proszę powiedzieć jak tam trafić - kontynuowałam.
Gdzie trafić?- zapytał zza moich pleców Tomek trzymając na ręku Mystera.
Chcę pojechać do weterynarza, pomóc jakoś temu Psu - powiedziałam, odwracając się do niego.
Ojej... – jęknął Tomek.
(ciąg dalszy nastąpi...)

1 komentarz:

  1. Agatko, serce boli, kiedy czyta się o Twojej wrażliwości na psią krzywdę i nie tylko..., a wnikliwość psychologiczna w opisywaniu zachowań ludzkich zachęca do czytania.

    OdpowiedzUsuń