czwartek, 10 września 2015

Rozdział 60, część 1

Leżałam w łóżku i gapiłam się w sufit. Czasem małe przeziębienie jest świetną okazją by pomęczyć trochę swoją psychikę i przemyśleć różne sprawy. Przed chwilą skończyłam cudowną rozmowę z mamą Kuby. Pani Hania była taka troskliwa i ciepła! Lgnęłam do niej całą sobą! A przecież powinnam jej wytłumaczyć jak jest między mną a Kubą, powinnam być z nią szczera! Ale jak??? Jak miałam ranić tą wspaniałą, bogu ducha winną osobę, która traktowała mnie jak członka rodziny??? Czy to, że właściwie nie miałam relacji z Kubą, oznaczało koniec moich relacji z jego rodzicami? Kochałam ich. Byli mi bardzo bliscy. Strasznie to wszystko popieprzone.
Patrzyłam na głęboką rysę w suficie. We mnie też była taka rysa. Dziś rano z gorączki, albo pod wpływem leków, doznałam olśnienia! Już wiedziałam na co TAK NAPRAWDĘ jestem wściekła na Kubę.

(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz