poniedziałek, 21 września 2015

Rozdział 63, część 2

Tytus był jednym z moich ulubionych tutejszych bezdomniaków. Pamiętam gdy pojawił się w schronisku dwa lata wcześniej, późną jesienią. Był bardzo wychudzony, zrezygnowany i niesympatyczny.  Pierwsze próby zaprzyjaźnienia się z nim i „pogadania”, kwitował złowrogimi warknięciami. Bardzo powoli budowaliśmy z nim relacje. Na początku wypuszczaliśmy go na małe podwórko by się do nas, myjących tam gary i kręcących się, powoli przyzwyczajał. Bardzo szybko zaczęło go chyba irytować, że nie zwracamy na niego uwagi, sam zaczął podchodzić, trochę nas podwąchiwać, zaglądać przez ramię. Z tygodnia na tydzień wyglądał lepiej, jego sierść nabierała blasku. Miałam wielką ochotę głasnąć go już po futrze, ale spokojnie, czekałam, że będzie na to gotowy.

(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz