niedziela, 13 września 2015

Rozdział 61, część 2

- Jak to możliwe, że nigdy nie byłaś we Wrocławiu? – Wiktor był wyraźnie oburzony – przecież to najpiękniejsze miasto w Polsce!
- No nie wiem, nie wiem – drażniłam go (bardzo śmiesznie się denerwował) – ja kocham Poznań. Kraków też jest wspaniały.
- Phi – wzruszył ramionami – mówisz tak, bo NIGDY  nie byłaś we Wrocławiu. I tu zaczynała się opowieść Wiktora o rewelacyjnych zbiorach Muzeum Narodowego we Wrocławiu, Panoramie Racławickiej (trudno było mi sobie wyobrazić jak ta panorama może wyglądać na żywo…) czy Ostrowie Tumskim.
- Przypomniałam sobie – przerwałam mu – jak pani Helena – pamiętasz – opowiadałam ci o niej (jak można komuś opowiedzieć jak cudowna była pani Helena i co nas łączyło???) – że to właśnie w Muzeum we Wrocławiu widziała niesamowite rzeźby uśmiechniętej Maryi z Dzieciątkiem, i w ogóle pierwszy raz w życiu, chyba właśnie tam, widziała naprawdę radosne rzeźby świętych!
- No, tak, rzeczywiście, tak przypominam je sobie – Wiktor był chyba wybity z tropu opowieści. Rynek Starego Miasta, Sukiennice, Ratusz – to są we Wrocławiu po prostu dzieła sztuki! Na pewno spodobał by ci się ogród botaniczny, kobiety lubią takie miejsca, prawda?- puścił do mnie oko – jest też świetny ogród japoński i zoo.
- Nie przepadam za oglądaniem zwierząt w niewoli – powiedziałam ostro.

(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz