wtorek, 15 września 2015

Rozdział 61, część 4

- Tak, właśnie dlatego chcę już wracać – poderwałam się i zaczęłam maszerować nie odwracając się za siebie – głupek – pomyślałam. Czasem potwornie mnie irytował.
- Amelko – złapał mnie mocno za rękę – co robisz? Co to za sceny niezależności? Czemu mi robisz wstyd i wychodzisz sama z kawiarni? Jak to przed ludźmi wygląda?
Patrzyłam na niego, zachowywał się jakoś tak stanowczo, nie bardzo rozumiałam o co mu chodzi.
- Wkurzyłam się – spojrzałam na niego zimnym wzrokiem – co to za tekst, że mam zająć się sobą? O co ci chodzi? Czemu nie lubisz moich psów? Są kochane, mądre, wspaniałe – wyliczałam – dzięki nim moje życie jest lepsze.
- Wiem, przecież to rozumiem – Wiktor patrzył na mnie tak cudownie miłym wzrokiem, że już nie wiedziałam za co się irytuję.
- Chodź – przytulił mnie mocno – zawiozę cie do tych twoich psów.
- Trochę ich lubisz, prawda?- zapytałam, wtulając się w niego mocno.
- Hm, tak, z daleka najbardziej – żartuję, żartuję, nie bij!

(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz