niedziela, 19 lipca 2015

Rozdział 48, część 2

Tańczyliśmy długo przytuleni, napawając się chwilą i miejscem. Było cicho, czuć było czyste, górskie powietrze. Ośrodek znajdował się we wspaniałym, odległym od cywilizacji miejscu. Kuba właśnie opowiadał mi jak wąska, serpentynowa droga prowadziła do tego miejsca i jak musiał się powstrzymywać, by mnie nie obudzić i nie wykrzyczeć gdzie zaraz dojedziemy, ale twierdził, że super, że wytrwał i dowiózł mnie tu „na śpiocha” bo tej miny i mojego wybuchu radości, gdy otworzyłam oczy i zobaczyłam gdzie jesteśmy, nie zapomni do końca życia.

(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz