niedziela, 2 listopada 2014

Rozdział 18, część 5

I co, mam siedzieć tydzień w ohydnym bloku i w ramach urlopu wdychać ohydne warszawskie powietrze?! Chodziłam w kółko po pokoju, czując jak rośnie mi wielka gula w gardle. Myster też chodził nerwowo nie bardzo chyba wiedząc, o co chodzi, ale z pewnością bardzo nie lubił, gdy się kłóciliśmy. W końcu wszedł pod stół i z stamtąd nas obserwował.
Tomek już zaczął wyciągać walizki spod łóżek.
Ja stałam i słyszałam jak mocno i szybko waliło mi serce.
Tomek… mój głos wydawał mi się jak jakiś obcy. Ja zostaje, to znaczy my zostajemy z Mysterem. Jeszcze tydzień.
Tomek chwilę nic nie mówił, widziałam, że jest mu przykro, drgała mu nerwowo żyłka na czole - OK-powiedział po chwili.
Zaczął pospiesznie i nieskładnie wrzucać swoje rzeczy do walizki. Usiadłam zrezygnowana na łóżku, skulona. Myster podszedł do mnie i usiadł mi na stopach, mocno się przytulając całym swoim psim jestestwem. Walczyłam jeszcze ze sobą. Jechać, zostać, jechać, zostać. Postanowiłam jednak tym razem zrobić coś dla siebie. Zostaję. Chcę zostać. Tomek w milczeniu się pakował. Czułam, że miał do mnie straszne pretensje, że go zostawiam. Trudno, postanowiłam ten pierwszy raz w życiu być egoistką. I kropka. Tomek kursował parę razy do samochodu. Pogadał też z wyraźnie zdziwionymi gospodarzami, którzy nie chcieli od niego żadnych dodatkowych pieniędzy, a już na pewno nie za tydzień, gdy go nie ma, i powiedzieli, że policzą za drugi tydzień tak jak jest, czyli tylko za mnie. A mogliście z niego zerżnąć – myślałam w duchu. Widać było, że gospodarze nie są z Warszawy, tylko z zupełnie innego świata.
(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz