piątek, 7 listopada 2014

Rozdział 19, część 1

Kilkanaście miesięcy później...

Stałam przy oknie, obserwując kołyszące się na wietrze gałęzie sosny. Szyba, przez którą patrzyłam, była dość porysowana, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Rany, czyżbym wyleczyła się z mojej kompulsywnej pedanterii?! Omiotłam wzrokiem kuchnię. Była mała, dość ponura, chyba przez te zaglądające w okna sosny. Stare, białe meble, witrynka, mały stół z czterema taboretami. Przydałoby się trochę odmalować ściany i coś zrobić z grzybem widocznym na suficie, w lewym rogu, ale kurcze! Nie przeszkadzało mi to wszystko! Lubiłam to miejsce, właściwie polubiłam je od razu, momentalnie.
Z przedpokoju dochodziło głośne pomrukiwanie i sapanie błogo śpiącego Mystera. On był tu po prostu przeszczęśliwy!! Po tym wszystkim, nareszcie byliśmy jakby u siebie, ja i on. Spał głęboko w swoim posłanku, przywiezionym oczywiście z warszawskiego mieszkania, by miał swój znajomy smrodek i szybciej poczuł się tu lepiej. Wystawił brzuszek do góry, chyba bezwiednie, a może nawet przez sen czuł jak blisko przechodzę i nastawiał się na pieszczoty? Podrapałam go po brzusiu i podeszłam do lustra. Było wielkie, zamknięte w ciężkie złocenia, ładne. Wszystko tu było ładne. Nie jakieś tam drogie antyki, których strach dotknąć, ale po prostu taka zbieranina rzeczy "z duszą". Zatrzymałam wzrok na szafce stojącej blisko lustra. Przełknęłam głośno ślinę.
(ciąg dalszy nastąpi...)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz