poniedziałek, 10 listopada 2014

Rozdział 19, część 4

Wzięłam szmatkę i przecierałam zdjęcia, podążając za moimi myślami. Jakoś szybko wzięłam się w garść po śmierci Tomka. Jak dla rodziców Tomka – podejrzanie za szybko. Chyba mnie za to znienawidzili. Po prostu nie wiedzieli, a teraz nie chciało mi się już tego im tłumaczyć, że już od dawna nasz związek był martwy. Tak martwy, i że ja od dawna chciałam to wszystko zakończyć, ale nie miałam siły... Oczywiście bardzo przeżyłam ten wypadek i bardzo mi go brakowało, ale to jak zachowali się rodzice Tomka i jak mnie potem potraktowali, pozwoliło mi tylko szybciej zamknąć drzwi do tego okresu mojego życia. Cieszyłam się (w głębi serca), że nigdy nie zostaliśmy rodziną.
Następne zdjęcie, zdjęcie cioci Wandy, z lekko kwaśną miną, (bo niecierpiała, gdy ktoś jej robił zdjęcia) było dla mnie swoistym przypomnieniem, by częściej do niej dzwonić, interesować się. Nie udało nam się i chyba już nie uda, stworzyć dobrej, pozbawionej napięć relacji, ale była moją ciocią i chciałam by czuła, że jestem, nawet, jeśli daleko. Powinnam powiedzieć, że dużo jej zawdzięczam, ale równocześnie czułam, że ta ciociowa oziębłość i dystans została mi przez nią zaszczepiona i bardzo utrudniała mi życie.
(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz