sobota, 15 listopada 2014

Rozdział 20, część 1

Kuba, moje myśli krążyły wokół niego… Dziwna sprawa. Chyba straciliśmy dobry kontakt już na zawsze… Był wspaniały. Po śmierci Tomka dał mi niesamowite, realne wsparcie. Bez biadolenia i sztucznego rozweselania. W ogóle „zagnieżdżenie się” tu bez niego nie byłoby możliwe. Nawoził się ze mną, najeździł, nadźwigał. Pomógł kupić parę rzeczy. Ale potem jakoś zaczął blednąć, oddalać się, znikać. Coraz rzadziej dzwonił, zasłaniając się praca. Próbowałam go łapać, zapraszać, zagadywać. Nie pomogło. Nie wiem, może czymś go zraziłam? A może po prostu poczuł się wykorzystany, zmęczony mną?  A może… To mnie strasznie męczyło, powodowało ból brzucha… Nie wiedziałam, o co chodzi. Nie cierpiałam takich niedomówionych spraw, może ukrytych żalów? Ale cóż. Tak to już widocznie czasem jest z ludźmi.
Tęskniłam za nim. I Myster też. Uwielbialiśmy go, co tu dużo gadać… Parę razy po przeprowadzce, by oswoić się z nowym miejscem i jego odgłosami, przyjeżdżał tu do nas z gitarą. Siadał w kuchni na taborecie i grał, w przerwach drapiąc Mystera. Było mi z nim tak dobrze, zaskakująco dobrze. W jego oczach, uśmiechu, było takie ciepło, dobro, spokój…
(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz