środa, 26 listopada 2014

Rozdział 21, część 4

Ech.. Szkoda… Mogła być z tego fajna wycieczka.. Pojechałam do cioci autobusem, zostawiając Mystera w ogrodzie, a w powrotną drogę zaszalałam i wzięłam taksówkę. Ciocia była wyraźnie wkurzona, że wyrzucam w ten sposób pieniądze, chociaż próbowała nie komentować. Czasem wolałabym chyba, żeby na mnie nawrzeszczała i wyrzuciła z siebie co myśli niż tak tłamsiła wszystko w środku. Ja jednak już postanowiłam! Po paruletniej prowizorce wynajmu warszawskiego i niezagnieżdżaniu się nigdzie, bo to wszystko na chwilę, chciałam tu w Podkowie poczuć się jak w domu. Zwiezienie od cioci kartonów było elementem zadomowienia się tu. Nawiozłam dużo bibelotów, książek, obrazków, by poczuć się u siebie, zaokrętowana, a nie znów tymczasowo. Wiedziałam, że będę tu określoną ilość czasu, ale jeśli nie zacznę w końcu żyć tu i teraz to całe życie przejdę z kartonami.
Rozpakowywanie starych kartonów to było coś!
(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz