czwartek, 20 listopada 2014

Rozdział 20, część 6

Co do zabudowy Podkowy to jest ona bardzo różnorodna. Dużo tu pięknych, odrestaurowanych domów „z duszą” z perfekcyjnymi, okalającymi je ogrodami. Dużo przestrzeni, starych drzew, alejek. Właściwie codziennie możemy z Mysterem robić trochę inny spacer i przechadzając się zaglądać ludziom w okna i ogrody. Są niestety też w Podkowie domy z gatunku warowno-odstraszających. To znaczy, ludzie pobudowali sobie wielkie wille stylizowane na „zobacz, na co mnie stać”, z wysokimi płotami, często murami, przez które nie widać nic lub tylko skrawek „królestwa”. Z obowiązkowo automatycznymi bramami, by nie daj boże nie wystawiać się na świeże powietrze i nie powiedzieć dzień dobry przechodzącej chodnikiem sąsiadce. I takich to sąsiadów mam naprzeciwko. Nic o nich nie wiedziałam, nie widziałam ich właściwie jeszcze pomijając główki w mijanych lanciach i land roverach szybko znikające za warownym murem. Rany! Wiec o tych sąsiadach nic nie mogę powiedzieć.Natomiast za płotem tuż tuż – fajnie, że właściciele „mojego” domu mieli normalny płot z siatki – mieszkała sobie rodzinka.
(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz