wtorek, 4 listopada 2014

Rozdział 18, część 7

Rzuciłam się na kanapę z płaczem. Mysterek lizał mnie po ręku, chyba nie wiedząc, co robić. Jeszcze słyszałam samochód Tomka, słyszałam jak odjeżdża. Płakałam. Tylko tyle pamiętam. Potem ktoś pukał delikatnie, wołał „pani Amelko, wszystko w porządku?”. Potem wszystko ucichło. Obudziło mnie ciche skamlenie. Myster siedział przy łóżku wpatrując się w moją twarz. Rzucił się z radością, gdy zaczęłam się przeciągać. Za oknem było zupełnie ciemno. Tylko telefon pikał pokazując przeładowaną skrzynkę. Wstałam. Było po dwudziestej trzeciej. Spałam pół dnia! Myster już nerwowo dreptał przy drzwiach, a ja poczułam straszny głód. Rany! Ominęła mnie obiadokolacja! Po kolei. Najpierw wyszłam z Mysterem na dwór. Głowa mi pękała. Od płaczu, głodu czy za długiego spania? Dziwnie nieswojo było mi tak samej po ciemku tu z Mysterem spacerować. On też był nieswój, trzymał się mnie blisko, szybko załatwiając swoje potrzeby.
Wróciliśmy do pokoju. Byłam bardzo głodna, wiec postanowiłam zajrzeć do jadalni. A nóż coś tam zostało do jedzenia? Szłam bardzo cichutko. Z niektórych pokoi dochodziły dźwięki radia czy rozmów, ale generalnie dom tonął we śnie. Bałam się, że kogoś obudzę. Zapaliłam światło i weszłam do jadalni. A tam na stole, przy którym zwykle siadaliśmy, stała kolacja. Wszystko ponakrywane, zabezpieczone. I karteczka: „Pani Amelko, będzie dobrze, a na pewno lepiej, gdy Pani zje”. Rany, gospodarze byli niesamowici. Usiadłam i jadłam.
(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz