poniedziałek, 24 listopada 2014

Rozdział 21, część 2

Często przebierałam się od razu, (jeśli nie było jeszcze zupełnie ciemno) i szliśmy z Mysterem pobiegać, a co. W Podkowie to nie było nic nadzwyczajnego, sporo ludzi biegało. A ja uwielbiałam biegać. Oczyszczałam się wtedy ze wszystkich spraw dnia, uspokajałam, wyciszałam. Oddychałam. Fajnie. A Myster był wyraźnie zadowolony (słowo daję, że po prostu był uśmiechnięty). Chyba nareszcie spacery odbywały się w odpowiednim dla niego tempie. Z tymi spacerami po Podkowie to było w ogóle śmiesznie. Bo ja na początku myślałam, że jak mamy działkę wokół domu (całkiem sporą) to wystarczy Mystera wypuścić i sprawy ubikacjowe załatwione. I było mi to na rękę. Tuż po przeprowadzce, gdy dni urlopowe mijały bardzo szybko, a ja chciałam je wykorzystać do cna by się szybko zadomowić. I tak pewnego popołudnia, jednego z pierwszych popołudni w Podkowie, wołam Mystera do domu, a on idzie z ogródka na takich dziwnie sztywnych łapkach i zaraz doskakuje do smyczy i gazu w stronę furtki. Znamy się z Mysterem nie od dziś, wiec zrozumiałam od razu, rzuciłam wszystko i poszliśmy na spacer. „Kupsaniu” końca nie było! Okazało się po prostu, że Myster w ogrodzie to i owszem, podsiknie, ale kupki nie zrobi, bo co będzie sobie brudził na swoim terenie, kochany mądry Myster!
(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz