czwartek, 27 listopada 2014

Rozdział 21, część 5

Znajome zapachy, kolory, przedmioty. To taka podróż w przeszłość. Nie spieszyłam się z tym, powoli powracałam do nich i rozpakowywałam kolejny. Myster początkowo nerwowo chodził wokół kolejnego kartonu pewnie bojąc się czy nie czeka go czasem kolejna przeprowadzka, ale po kolejnym kartonie uspokoił się i przyjął czynność rozpakowywania, jako kolejny, nowy element dnia. Sporo było emocji przy tym rozpakowywaniu! Szkoda, że oprócz Mystera nie miałam się za bardzo, z kim tym wszystkim podzielić. Do dziewczyn nie mogłam z każdą bzdurą dzwonić (byłyśmy zresztą umówione na spotkanko u mnie jak już się rozpakuję i zaaklimatyzuję), pani Helena na pewno, by wysłuchała, ale... problem był dość przyziemny. Umówiłam się, że nie będę korzystać z telefonu stacjonarnego, bo i po co, przecież mam komórkę, jednak mimo kolejnej „wspaniałej i dopasowanej do moich potrzeb” taryfie, po pierwszym miesiącu mieszkania tu i wydzwaniania rachunek za telefon odczuwalnie uszczuplił moje konto. Także rozpakowywanie i emocje musiałam przeżywać samotnie.
 (ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz