niedziela, 23 listopada 2014

Rozdział 21, część 1

Fajnie tu sobie żyję. Rano wychodzimy z Mysterem na spacerki i pooddychanie rześkim powietrzem. Czasem, gdy jest ciepło to zostawiam go na cały dzień na dworze. Teren ogrodzony, bezpieczny. Blisko drzwi zostawiam mu posłanko, pod daszkiem, na wypadek deszczu, i oczywiście hektolitry wody w misce jak dla olbrzymiego psa, by się mógł napić jak zachrypnie. No właśnie - Myster się rozszczekał! Wiedziałam, że jak każdy prawdziwy pies umie szczekać i czasem użyje tego, jako argumentu, ale teraz to się zmieniło. Odkąd zamieszaliśmy w Podkowie Myster nie był już blokowym, wyluzowanym obywatelem miasta, ale psem pilnującym swojego terenu i głośno informującym przechodniów dwu i cztero łapnych o swojej ważnej roli. Istna firma ochroniarska w małym zafutrzonym psiaku. Był rozczulający. Jak szłam od kolejki to już z daleka widziałam jego kochany łepek, wyprostowany jak na pokazach psich piękności, sprężysty, stojący w samym rogu działki, na podmurówce (dla lepszego widoku). Jak on wiedział, że idę – nie wiem. Chyba to ten jego dodatkowy zmysł.
(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz