poniedziałek, 17 listopada 2014

Rozdział 20, część 3

I to, co mnie w nim bardzo ujmowało, to to, że w każdym umiał dostrzec coś pozytywnego. I to jego widzenie świata! Uwielbiał fotografowanie. Parę wspólnych spacerów po Podkowie i zaczęłam inaczej widzieć świat. Jednego razu, szliśmy, niby normalny dzień, normalna uliczka, świeci słońce, śpiewają gdzieś tam ptaszki (w Podkowie chyba śpiewają najpiękniej!) Myster przeszczęśliwy! Tyle nowych zapachów, terenów do spenetrowania, kumpli. Prawie go nie zapinałam na smyczy, bo tyle było uliczek mało ruchliwych, że mógł sobie swobodnie biegać, podsikiwać po raz n-ty i obwąchiwać wszystkie zapachowe nowinki w trawie. Raj! Kuba często się zatrzymywał, cyk, cyk, fotografował, ale co to nie wiem, bo jakoś nie widziałam nic godnego zdjęcia. Próbowałam mu zajrzeć przez ramię, w okienko, ale nie pozwolił, mówił, że pokaże w domu, już obrobione, na kompie. Był przy tym fotografowaniu bardzo poważny, co strasznie mnie śmieszyło. Po powrocie do domu (dom – jak to pięknie brzmi, nawet jak nie jest własny!) zaparzyłam kawę, pokręciłam się trochę po kuchni, zrobiłam kanapki. W tym czasie Myster wychłeptał dwie miski wody i walnął się szczęśliwy na podłodze w przedpokoju (to było teraz jego ulubione miejsce). Miał na wszystko oko, a na chłodnej podłodze wytchnienie pospacerowe.  Kuba z miną agenta FBI coś tam nanosił na komputer, wstukiwał, wzdychał.
(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz