niedziela, 4 stycznia 2015

Rozdział 25, część 2

A wiesz, podobno miedzy Krzyżtoporem a zamkiem w Ossolinie był podziemny korytarz, którym mogły nawet kursować karoce.
Dalej Pani Helena snuła opowieści a ja chłonęłam je i chciałam wszystko zapamiętać.
-Jeśli będę miała dzieci, to też je będę ciągać po tych wszystkich miejscach! - powiedziałam.
Pani Helena uśmiechnęła się jakoś tak smutno. Odczułam to jakoś niemiło, jakby już „spisała mnie na straty”, na staropanieństwo. Moment trwała niezręczna cisza, którą przerwała pani Helena:
-Zrobię nam dziś coś pysznego do jedzenia, dobrze? Musimy tylko pójść do sklepu po parę rzeczy - Myster już się otrzepywał jak zwykle gotowy pierwszy.
Po paru godzinach stałam w kuchni i nie mogłam nawet głębiej odetchnąć z przejedzenia. Pani Helena kupiła ciasto francuskie, pokroiła je na grube paski i upiekła. Do tego do różnych miseczek nakroiłyśmy różne owocki – pomarańcze, jabłka, gruszki, banany, winogrona i ananasy z puszki. Na początku nie wiedziałam jeszcze co to będzie. Pani Helena przekrawała każdy pasek ciasta, wkładała do środka owocki, dodawała świeżo ubitą śnieżkę i kładła na wierzch ciasto. Taki niby eklerek, świeżutki, własnej roboty. Każdy inny, własna, twórcza kompozycja. Pycha!! Zjadłam….nie zdradzę ile! A ile było przy tym śmiechu, radości i opowiadań. Potem pani Helena przyniosła z półki w pokoju gdzie spała wiersze Poświatowskiej. Wtedy zrobiło się trochę poważniej, ale też bardzo przyjemnie. Takie wspólne czytanie wierszy – poezja!
(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz