sobota, 24 stycznia 2015

Rozdział 30, część 2

Po jakimś czasie, gdy świerzbowiec został zażegnany, kupiłam mu identyczne posłanie, jakie miał Myster. I tak psiaki zamieszkały obok siebie. Jopuś był bardzo specyficzny. Przy każdych porządkach okazywało się, że w jego posłaniu „zachomikowane” są zabawki, resztki jedzenia, zagubiony długopis czy klucze. Nie wiem czy można powiedzieć, że kradł. Raczej zabierał do siebie wszystko, co się dało. Tak go widocznie życie nauczyło. Wszystko chciał dla siebie. Najchętniej zająłby oba posłania i nie dopuścił do żadnego Mystera. Gdy Myster leżał na przykład przy oknie to Jopuś nie mogąc się zdecydować, które posłanie wybrać, co chwilę przełaził z jednego na drugie. Strasznie to było komiczne! Nieraz "zagotowywał się" i pomrukiwał na Mysterka, który akurat leżał w miejscu, który on by chciał zająć. Na szczęście Myster nic sobie z tego nie robił. W ogrodzie, na spacerach, Jopuś szedł krok w krok za Mysterem. Myster czuł się "bosem", był szczęśliwy, że Jopuś wszystko po nim papuguje, nawet sposób zakopywania kupy. Miałam z nimi mnóstwo śmiechu. A gdy patrzyłam na zdjęcia Jopusia z pierwszych dni u nas, to nie mogłam uwierzyć, że to ten sam pies! Bardzo się zmienił i wypiękniał. Wyglądał jak taka miniaturka owczarka niemieckiego, był naprawdę rasowym zamojskim kundelkiem.
Dzięki całej tej sytuacji z Jopusiem zbudowaliśmy z Kubą niesamowitą relację. Tak mi się przynajmniej wydawało. Bo jakoś tego Kuby do końca nie mogłam rozgryźć...
(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz