piątek, 9 stycznia 2015

Rozdział 26, część 4

Wałęsałyśmy się po uliczkach Zamościa, zjadłyśmy pyszny obiad głęboko pod ziemią hi hi, (bo w restauracyjce na rynku, do której schodziło się bardzo głęboko w dół), ale zgodzili się (kochani!)by Myster z nami wszedł. Zupełnie tego nie rozumiem, że do większości miejsc nie można wejść z psiakiem. Przecież jedzenie trochę trwa. Nie można psiaka na tak długo zostawić przed wejściem czy nawet w samochodzie.
Okazało się, że Magdzie fantastycznie poszła rozmowa i wszystko udało się tak jak chciała. Nie dała się też jak mówiła – facetowi-gadowi.
-Amelko, możemy zrobić dwie rzeczy- albo wsiąść w samochód i wrócić jeszcze dziś do domu albo zostać do jutrzejszego popołudnia.
-Możemy zostać – zawahałam się się- tak myślę, że tak – dodałam pewniej. Zawsze myślę czy mi w tym czasie domu nie wyniosą, a przecież się nim opiekuję, ale jeden dzień, to, co tam, super! Już mam wrażenie jakbyśmy oddaliły się od wszystkiego, całej codzienności. To super uczucie tak wyjechać, chociaż na trochę.
(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz