piątek, 30 stycznia 2015

Rozdział 30, część 8

Nie pamiętam już nic z drogi do domu. Chciałam tylko jak najszybciej dojechać i mieć to wszystko za sobą. Godzinę później siedzieliśmy już w podkowiańskiej kuchni. Psiaki padnięte chłodziły się na kuchennej posadzce. Kuba szykował kolację, bo ja z tych przeżyć nie czułam jeszcze nawet głodu. I nagle mnie przytulił, tak mocno i spontanicznie.
Amelko, wariatko, już wszystko dobrze, uśmiechnij się, tak lubię twój uśmiech – patrzył na mnie tak miękko.
I wtedy mi się wymsknęły te dwa słowa – kocham cię. Gdy usłyszałam swój głos wypowiadający je było już za późno, one już zawisły w powietrzu.
Kuba tak dziwnie na mnie spojrzał – ja też cię kocham, ale…
(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz