środa, 7 stycznia 2015

Rozdział 26, część 2

-Amelko, muszę pojechać do Zamościa, na jeden dzień i pomyślałam, że my, samotne babki,pojedziemy razem, co ty na to? Nie chce mi się samej jechać, dobijam się strasznie jak muszę na trasie wchodzić do zajazdu i zamawiać jeden obiad i siedzieć tak sama. Wszyscy wtedy tak na mnie dziwnie patrzą, jak by mnie żałowali czy co. Czy ja mam wypisane na czole, że jestem po rozwodzie?! Cholera!
-Magda, spokojnie, słyszę, że nie masz najlepszego nastroju, co się dzieje?
-Nic, no wysłali mnie do Zamościa czytaj na koniec świata, na spotkanie z głupim gościem, wiesz taki nowobogacki, nie cierpię go, ale nie mogłam odmówić, w ogóle jak nie wrócę z dobrą umową od niego to nie wiem… i tak pomyślałam, że wyć mi się chce jak mam znowu sama jechać, sama w hotelu czy pensjonacie a ponieważ i tak wyruszam wyjątkowo z Warszawy a nie z Wrocławia to pomyślałam, że ty kobieta wolna mogłabyś ze mną pojechać, co?
-No pewnie, bardzo chętnie, ale co z Mysterem?
-Pojedzie przecież z nami, to jasne!
-No to super, chyba mogę jechać, a kiedy?
-No problem w tym, że już to znaczy jutro raniutko, byłabym u ciebie około szóstej rano, ok.?
Przełknęłam głośno ślinę. To, za co kochałam weekendy to długie spanie i brak pośpiechu, a tu czekała mnie niezła pobudka. Ale na głos powiedziałam:
-Dobrze, pewnie, będziemy gotowi.
-Super, bardzo się cieszę!!
-Ja też. Do jutra!! Papa.
(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz