poniedziałek, 2 lutego 2015

Rozdział 31, część 2

Ciocia przywitała się ze mną chłodno, ale widziałam radość w jej oczach. Podróż WKD minęła nam bardzo miło i już szłyśmy do „mojego” domku. Trochę mnie jednak bolał brzuch, trochę się jednak bałam tej wizyty. Na razie miałyśmy być z ciocią same, dopiero za parę godzin miał dołączyć Kuba i tego ich spotkania też się trochę bałam. Powitanie z psiakami przeszło całkiem gładko. Jopuś tylko trochę się bał cioci i jej bagażu i wolał się schować pod kanapę i z tej bezpiecznej odległości wszystko obserwować. Była sobota, a wzięłam dwa dni urlopu, czekały mnie więc cztery dni z ciocią, bardzo dawno nie byłyśmy tyle razem. Ciocia trochę się rozglądała swoim taksującym wzrokiem, ale czułam, że bardzo się stara być miła i nie krytykować. Zresztą sytuacja była po prostu komfortowa – to nie był mój dom, wiec aranżacja, meble i wszystko były jakie były i już. Kropka. Nie ma co krytykować. Ewentualnie mogłoby być pewnie czyściej, ale cały poprzedni tydzień, każde popołudnie po pracy spędzałam na doprowadzaniu mieszkania do ciocinego poziomu. Zjadłyśmy sobie razem pyszną jajeczniczkę na cebulce z pomidorami, którą zrobiła ciocia, bo tylko ona potrafi zrobić tak pyszną. Pozwoliłam jej zrobić po swojemu, widziałam, że sprawia jej radość mój zachwyt, że ma dla kogo coś przygotować. Rany! Pomyślałam, że musi być strasznie dzielna sama na tej wsi.
(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz