środa, 4 lutego 2015

Rozdział 31, część 4

Włączyłam radio, właśnie puszczali Marka Grechutę, zaczęłam nucić i uśmiechnęłam się do cioci. A po herbacie zabrałam ciocię na piękny spacer po Podkowie. Psiaki oczywiście były nieznośne, poszczekiwały, skakały i robiły wszystko to, czego normalnie nie robią… A chciałam by było tak idealnie, by ciocia zobaczyła jak sobie świetnie radzę, jaka panuje w moim życiu harmonia. To na koniec spaceru Jopuś musiał jeszcze porządnie obwarczeć Mystera za nie wiem jakie tam porachunki.
Czy one się nie pogryzą?- zapytała ze strachem ciocia. Chyba się nie lubią.
Ależ skąd! Kochają się, na co dzień jest zupełnie inaczej tylko dziś jakieś robią popisy. Było mi smutno i powoli czułam się już zmęczona wizytą cioci (a to był dopiero sam początek). Kończył mi się wachlarz przygotowanych wcześniej w głowie tematów, i jeszcze tak chciałam by psiaki pokazały, jakie są idealne i bezkłopotliwe…
(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz