wtorek, 17 lutego 2015

Rozdział 34, część 4

-Kuba, tu jest ekstra!! I ten widok z okna! Nie myślałeś by tu zamieszkać? Na stałe?
- Wiesz, w pewnym momencie człowiek musi się „odpępkowić” i usamodzielnić, inaczej do dziś bym nie umiał sobie kanapki uszykować. I wiesz, te dojazdy codzienne. Wcześniej bardzo chciałem do stolicy. To teraz tak jest, że tu przyjeżdżam i wzdycham, że tu mi jakoś zaczyna być lepiej niż w mieście.
Kuba opowiadał, a ja chodziłam wzdłuż ogromnego regału z książkami. Wodziłam wzrokiem po tytułach – dużo tu było książek o zwierzętach, ale też o historii, lotnictwie czy encyklopedii.
Fajnie było wejść, choć na chwilę, w świat małego Kubusia, spróbować go sobie wyobrazić jak tu siedział przy tym biureczku, odrabiał lekcje, grał.
-Wzruszyłam się jakoś – głośno przełknęłam ślinę – masz taki wspaniały dom, wspaniałych rodziców.
-Normalnych chyba, co? – wzruszył ramionami i się tak cudownie uśmiechnął.
-Normalnych nadzwyczajnie! Ja nigdy nie będę potrafiła… rozbeczałam się zupełnie.
(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz