wtorek, 10 lutego 2015

Rozdział 32, część 3

Z kuchni pachniało wspaniale – ciocia piekła kruche ciasto z jabłkami i cynamonem. To było najlepsze kruche świata i za chwilę miał je pierwszy raz w życiu spróbować Kuba. Było wtorkowe popołudnie. Kuba po pracy miał tu do nas przyjechać właśnie na ciacho i kawkę, a potem mieliśmy odwieść ciocię na dworzec. Nie byłam za bardzo zachwycona, by ciocia tak po nocy jechała, ale było to jedyne dogodne dla niej połączenie do domu.
Ja też musiałam wracać jutro do pracy… jakoś czułam, że jestem tam właściwie tylko ciałem, bo duchem chyba nie opuszczałam Podkowy. Pracowałam solidnie, tylko jakoś brakowało w tym mojego serca. Ale na razie (czy w ogóle?) nie czułam bym mogła robić cokolwiek innego.
Wieczór minął spokojnie, swobodnie i to chyba było dla mnie najwspanialsze odkrycie. Mlaskaniom i zachwytom nad ciastem nie było końca! We troje zjedliśmy… je całe. Ja nie mogłam aż się ruszać z przejedzenia. A co tam! Nie codziennie zjadam ciocine kruche!
Na dworcu pożegnaliśmy się naprawdę serdecznie i nie na długo – Kuba już był specjalnie zaproszony do cioci (nawet się zapytałam czy ja też mam jechać, bo jakoś nie poczułam się zaproszona) i uwaga! Myster i Jopuś też zostali zaproszeni, hurrrra!! Ciocia zniesie dwa szalejące w ogródku dogi?! Świat się kończy!
Kuba odwiózł mnie do domku (się chłopak naujeżdża z tej Warszawy!) i został już na noc. Zaraz po wieczornym spacerku z Robalami (jak pieszczotliwie mówi o psach Kuba) poszliśmy szybko spać. Jutro normalny dzień pracy i wczesna pobudka. Na szczęście do weekendu tylko trzy dni…
(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz