niedziela, 8 lutego 2015

Rozdział 32, część 1

Czas z ciocią Wandą mijał niespodziewanie fajnie. To znaczy ja bardzo się cały czas spinałam i starałam by wszystko było na tip top; czyściutko, pięknie podane i by cioci niczego nie brakowało. Ale historia Dropsa i zwierzenia cioci zmieniły nasze relacje i miałam nadzieję, że będzie to zmiana trwała i na coraz lepiej. Ciocia czuła się bardzo dobrze w towarzystwie Kuby, co sprawiało, że zniknęła miedzy nami bariera, którą musiał przez te lata być Tomek, (z czego zdałam sobie sprawę dopiero teraz). On za ciocią nie przepadał, a raczej nie podjął w ogóle trudu poznania jej czy poświecenia jej choć odrobiny czasu i uwagi. „Starzy ludzie” byli wykluczeni z kręgu jego zainteresowań. I tyle. Ja też byłam jakaś inna, nie mogłam właściwie teraz zrozumieć i pojąć siebie z przed tych kilku lat. Wszystko co się zmieniło, psy, ludzie (właśnie w tej kolejności) niesamowicie mnie zmieniło. Otworzyłam się na świat. Albo raczej otwierałam, bo czułam, że to dopiero początek. Zaczynałam patrzeć z optymizmem i nawet odrobiną radości na świat. Zaczęłam lubić ludzi. Tego od początku uczył mnie Myster. Ludzie to nie była już jakaś bezkształtna obca masa. Zaczęłam uśmiechać się do ludzi, potrafiłam czasem nawet sama zagadnąć mijaną osobę z psem lub powiedzieć coś miłego pani w sklepie. I to było jak magia! Ludzie zaczęli mnie zauważać i też odpowiadać uśmiechem, zwykłą dobrocią czy żartem. Czułam, że tak dużo zależy od nas, że ten świat wokół nas budujemy my sami, my tworzymy jego pozytywną (lub negatywną) aurę.
(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz