czwartek, 5 lutego 2015

Rozdział 31, część 5

Na szczęście właśnie zadzwonił Kuba, że jest w cukierni i co ma kupić i, że będzie za ok. 15 minut. Głos miał radosny, jakby się w ogóle nie bał spotkania z ciocią, nieźle.
Przyjechał rzeczywiście niedługo, o czym poinformowało mnie głośne poszczekiwanie psiaków. Wybiegłam mu na spotkanie. Zapowiadało się, że będę go musiała zostawić samego z ciocią na jakiś czas, bo dostałam skrętu jelit chyba normalnie ze stresu…
Spędziłam w łazience chyba z pół godziny. Gdy wyszłam nie było nikogo w domu. Usłyszałam czyjś płacz z ogrodu. O rany, to ciocia płacze! Wybiegłam przerażona. W ogródku na krzesełku siedział Kuba otaczając ramieniem siedzącą na drugim krześle ciocię, która… mocno tuliła siedzącego na jej kolanach i liżącego ją po twarzy Mystera. Było to wszystko tak dziwne, że stałam zupełnie oniemiała z wrażenie i przerażenia, bo zupełnie nie wiedziałam co tu się do jasnej ciasnej cholerki dzieje?!
(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz