poniedziałek, 9 lutego 2015

Rozdział 32, część 2

Przez te cztery dni ciocia Wanda stała się dla mnie nareszcie realną osobą, z krwi i kości, ze swoimi słabościami i uczuciami. Przez te wszystkie lata, gdy mnie wychowywała, tak rzadko mówiła o sobie, tak rzadko mówiła „ja chcę” czy „ja potrzebuję”. Z dnia na dzień odłożyła całe swoje życie i zajęła się mną całym sercem. No właśnie czy sercem? Raczej całym swoim rozsądkiem i roztropnością. Ciocia, urodzona parę lat przed wojną, musiała mieć w pamięci dużo bolesnych wspomnień, bólu, może również rozczarowania. Czułam, że bardzo dawno temu odsunęła, zamknęła głęboko w sobie, uczucia, wzruszenia, i nie pozwalała by one nią rządziły. To była jej taka ochrona, tarcza. Całe to pokolenie było naznaczone piętnem wojny i to wciąż za tymi ludźmi szło, przenosząc się na następne pokolenia. Tak to widziałam, tak to sobie tłumaczyłam. Chciałam bardzo bliżej poznać ciocię, historię jej życia, ale wiedziałam, że nie wszystko na raz, że nie mam prawa tak po prostu wchodzić z butami w jej wspomnienia;, że muszę czekać, nasłuchiwać i łapać każdą historię, którą zechce się ze mną podzielić.
Miałam tez wielki plan by poznać ciocię Wandę z panią Heleną. Wcześniej nie byłam pewna czy przypadną sobie do gustu, teraz chciałam spróbować.
(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz