wtorek, 7 października 2014

Rozdział 14, część 1

Weekend we dwoje. Przepraszam, we troje. Zapowiadał nam się pierwszy od bardzo dawna cały wolny weekend! Tomek nigdzie nie wyjeżdżał, ja też nie miałam żadnych planów. Cieszyłam się bardzo na ten czas razem. Nareszcie na spokojnie spędzimy czas RAZEM. Popichcimy, pogadamy. Bardzo liczyłam na to „pogadanie”. Chciałam opowiedzieć Tomkowi o swoich strachach o nasz związek, o naszym oddaleniu. Poczuć się nareszcie blisko, szczególnie blisko duchowo. Niestety, nie udało się…
Dzień zaczął się dość wcześnie jak na sobotę, bo ok. siódmej. Myster przyszedł do sypialni i zaczął cichutko charakterystycznie popiskiwać. Było to tak zwane popiskiwanie na kupę. Strasznie nie chciało mi się wstać… Patrzyłam na niego błagalnie, ale on też patrzył na mnie błagalnie. Cóż robić, poszliśmy! Od razu zrobiliśmy zakupy, więc Tomek budząc się miał już pachnące bułki na stole. Dzięki Mysterowi oczywiście. Okazało się niestety, że Tomek wstał lewą nogą. Wszystko od pierwszego słowa było na nie:, że hałasujemy z Mysterem, że on się nie może chociaż raz porządnie wyspać, że jak zwykle kupiłam nie te bułki, co on lubi i tak dalej. Patrzyliśmy na siebie z Mysterem porozumiewawczo i postanowiliśmy wziąć na wstrzymanie, choć już byłam bliska złości. Postanowiłam nie pozwolić Tomkowi popsuć tego dnia i w ogóle weekendu. Przy śniadaniu moje wysiłki i próby nawiązania rozmowy zupełnie się nie udały. Nie bardzo było o czym gadać. Nie było mowy od razu przechodzić na ostre intymne dyskusje. Po śniadaniu każde z nas miało ochotę na coś innego. Ja na książkę, on oczywiście na komputer.
Ok, i tak jest fajnie razem – pomyślałam.
Okazało się jednak, że ciężko nam we dwoje w jednym mieszkaniu, jakoś odzwyczailiśmy się zupełnie od przebywania razem.
(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz