poniedziałek, 13 października 2014

Rozdział 15, część 3

I tak już niebawem siedziałam w pięknym mieszkaniu pani Heleny i wyrzucałam z siebie ciężar psiej historii. Pani Helena słuchała bardzo uważnie, wyraźnie zaangażowana.
Dziecko, ty masz takie dobre serce..- popatrzyła na mnie z czułością.
Nie, uważam, że to nic nadzwyczajnego, że każdy tak powinien robić. I proszę panią bardzo, jakby pani spotkała przypadkiem Tomka to proszę mu nie mówić, bo on tego nie rozumie i zaraz się boi jakichś kłopotów, konfliktów z ludźmi i nie wiadomo, czego- odpowiedziałam.
Tak, wiesz to chyba typowe ludzkie reakcje. Wiesz, musimy kogoś odwiedzić. Najlepiej już jutro, jeśli się uda, bo jutro niedziela, a tak będzie trzeba czekać do przyszłego weekendu, bo w tygodniu to przecież nie masz czasu, a po pracy to już siły. Zadzwonię, dobrze? - z tajemniczym uśmiechem powiedziała pani Helena.
Dobrze, dobrze, ale gdzie mamy jechać? - zapytałam lekko zdezorientowana.
Do pani Eli, opowiem Ci wszystko po drodze jutro, przepraszam, bo dziś bardzo się kiepsko czuję i chyba muszę się położyć.
Ojej - skoczyłam jak oparzona. To ja tu pani głowę zawracam, a pani się źle czuje. Już uciekamy, Mysterku, do domku.
Myster spał w najlepsze. Pieski to mają fajnie z tym spaniem. Mogą sobie spać jak tylko im się zachce, a człowiek wciąż, szczególnie w okresie jesienno-zimowym walczy ze snem, bo wciąż coś musi.
Następnego dnia o tej porze siedziałam przy stole w domu u pani Eli. Pani Ela była emerytowaną nauczycielką, znajomą pani Heleny. Przemiła i energiczna, sporo jednak młodsza od pani Heleny. Mieszkała w starym domu na Woli, z mężem i całym zwierzyńcem. W domu mieszkało 14 kotów i 3 psy. Na podwórku jeszcze 5 psów. Istne schronisko. Pani Ela wszystkie te zwierzaki przygarnęła lub uratowała. Stworzyła im dom. Właśnie kończyła historię o kocie nr 3, gdy pani Helena powiedziała:
Muszę przerwać, bo Ela zamęczy cię tymi historiami lub wcześniej Amelko pęknie ci serce z żalu nad okrucieństwem i bezmyślnością ludzi. Najważniejsze, że te wszystkie zwierzaki mają teraz wspaniały dom, a Eli z mężem nigdy nie zabraknie tematów do rozmów i motywacji do wstania rano z łóżka.
Byłam pod wrażeniem aury ciepła, dobroci i spokoju roztaczanego przez panią Elę. Koty przełaziły wciąż ocierając się o jej nogi, mrucząc, a jedna psina, kundelek podobny do pudelka cały czas leżał jej na kolanach i wylizywał delikatnie rękę mrużąc oczka. Zwierzęca wdzięczność. Wspaniała.
(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz