niedziela, 26 października 2014

Rozdział 17, część 5

No to idziemy – przeciągnął się Tomek i leniwie westchnął. A może by tak na rowerach? Tylko muszę je podokręcać i posprawdzać czy nic się nie poluzowało w drodze.
Tomek, proszę, chodźmy dziś na piechotę, a jutro rowerami. Już nie chcę czekać.
Dobra, idziemy.
Nareszcie. Wyszliśmy i zaczęłam głęboko oddychać. Puściłam Mystera, który od razu dostał „speeda” i pognał w pole, ale co jakiś czas odwracał się i sprawdzał czy idziemy. Ładnie się pilnował. Biegał wkoło nas, poszczekując radośnie i jakby nas pospieszając, a może po prostu ze szczęścia? Bo widziałam, że był bardzo bardzo zadowolony. Wzięłam Tomka za rękę. Szliśmy ścieżką wydeptaną w polu, a potem weszliśmy do lasu. Tam było parę ścieżek, ale dzięki dokładnej instrukcji pana Jacka wiedziałam bez problemu, która prowadzi na plażę. Las był piękny, choć wyglądał i pachniał inaczej. Nogi zapadały nam się w piasku. Był śliczny, promiennie żółty, zupełnie taki plażowy. Już chciałam zdjąć sandały i poczuć ten cudowny masaż stop piaskiem, cudowną pieszczotę, ale bałam się ostrego igliwia. Myster wywąchiwał wszystko i biegał jak szalony, prawie nie dotykając łapami podłoża. A Tomek? Był chyba trochę jeszcze nieprzekonany, ale miałam nadzieję, że mu się tu spodoba jak tylko dotrzemy do plaży. Bardzo chciałam, by też był tu szczęśliwy, wtedy przestałabym czuć ten dziwny skurcz w brzuchu, że on jest niezadowolony…
Droga była długa, ale piękna. Okazało się, że jest mnóstwo jagód, więc co chwilę się zatrzymywaliśmy i jedliśmy, jedliśmy, jedliśmy. Oczywiście najszybszy w konsumpcji okazał się Myster, który pałaszował niebotyczne ilości! Czy psy w ogóle mogą jeść jagody?.Nie byłam pewna czy mu to nie zaszkodzi… Tomek coś marudził o jakiś chorobach, które przenoszą lisy w moczu i, że nie można jeść takich niemytych jagód, ale skoro widział, że ja nie reaguję to w końcu sam się przyłączył do wyżerki. I tak czas powoli płynął a my powoli dochodziliśmy do plaży. Już czuć było na twarzy delikatny morski wiaterek i ten cudowny, kojący szum, który po prostu uwielbiałam.
(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz