piątek, 10 października 2014

Rozdział 14, część 4

Mówisz jak jakaś psycholożka-widziałam, że Tomek był coraz bardziej wściekły i chyba zupełnie nie rozumiał, o co mi właściwie chodzi. Jakoś nie wzięłam w ogóle pod uwagę opcji, że on tego wszystkiego nie widzi, że jemu jest dobrze tak jak jest. Jakoś mnie denerwował strasznie. Jego ruchy, słowa, sposób bycia, wszystko mnie wkurzało. Nie wiem, co się działo, czy ja go już nie kocham?
I co, teraz codziennie będziesz mnie monitorować, a może jeszcze raport robić? Dość mam stresów w pracy żeby się jeszcze denerwować w domu!
Wiesz- kontynuował i widziałam jak już traci cierpliwość- a może ty się spakujesz i pojedziesz do ciotki, co? To zaraz tu z podkulonym ogonem wrócisz i to bardzo szybko!
Tomek, przestań, czemu jesteś taki dla mnie?
Bo mam cię dość z tymi wiecznymi pretensjami. Wychodzę!
Ubrał się i wybiegł z mieszkania waląc drzwiami tak, że odpadł kawałek tynku.
A ja tak siedziałam sparaliżowana z Mysterem na kolanach i czułam jak po policzkach powolutku ciekną mi ciepłe łzy.
Jakoś to będzie Myster, co?
Miałam ochotę wybebeszysz szafy, zabrać, co moje i nigdy nie wrócić. Ale kiedyś w przeszłości obiecałam sobie nie uciekać więcej przed przeciwnościami tylko je znosić i tak postanowiłam i tym razem.
Tomek wrócił po paru godzinach. Przeprosił cicho i poszedł do komputera. Czułam, że nic nie osiągnęłam, że stoimy wciąż w tym samym martwym punkcie. Postanowiłam jeszcze wziąć na wstrzymanie. Niedługo planowaliśmy wyjechać nad morze, na długie, upragnione wakacje. Może tam karta się odwróci, może tam odnajdziemy siebie na nowo.
(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz