niedziela, 2 sierpnia 2015

Rozdział 50, część 3

Stali przede mną oboje, rodzice Kuby, z minami winowajców, i wszystko opowiadali. Jak Mystuś chciał zwiewać i mnie szukać, jak wył, jak się na nich obraził i udawał, że ich nie słyszy, przesiadując godzinami przy płocie i czekając na mnie. O problemach z apetytem, o depresji w która wpadł z tęsknoty za mną. O tym jak się zamknął w sobie, nie reagował nawet na liczne jopusiowe próby zachęty do zabawy. Czekał. Całe jego psie jestestwo nastawiło się na czekanie. Musiał dostawać kroplówki, leki, odwodnił się.
Mama Kuby opowiadała to wszystko ze łzami w oczach, pan Marek cały czas ją tulił. A ja? Byłam w szoku, gładziłam Mystusia, wpatrzonego we mnie, liżącego mnie po ręku i przytulałam Jopusia.
- Dlaczego nic o tym wszystkim nie wiedziałam? Przecież tyle razy rozmawialiśmy, pisaliśmy do siebie – zapytałam, próbując być miłą i ukryć swoją złość, że nic o tym nie wiedziałam.
- Kuba wiedział, z pomocą swoich kolegów tutaj pomagał jak mógł, ale co, miałaś nagle skracać pobyt, wracać? – Mama Kuby była najwyraźniej coraz bardziej zdenerwowana.

(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz