środa, 26 sierpnia 2015

Rozdział 56, część 2

Z Patrycją i Adamem nie udało nam się wtedy oczywiście pojechać do Poznania. Oni wrócili następnego dnia do siebie, a ja zaczęłam codziennie odwiedzać sunię w szpitaliku. Każda doba kosztowała sporo, ale miała tam świetną opieką, i to było najważniejsze. Niesamowite było to, że Patrycja i Adam nie byli jakoś w ogóle na mnie źli, rozumieli. Po ich wyjeździe odkryłam na szafce w przedpokoju kopertę z pieniążkami i krótki liścik – „Nie wkurzaj się, wiemy, że gdybyśmy Ci zaproponowali bezpośrednio to byś nigdy nie przyjęła, ale ZROZUM, to są pieniądze na leczenie Suni, chcemy pomóc. Koniec. Kropka. Jesteś dzielna. Podziwiamy i kochamy. P i A”.
Chodziłam po domu cicho przeklinając, że mnie tak załatwili, ale musiałam sama przed sobą przyznać, że poczułam ulgę. Była to wielka pomoc, bo nie miałam pojęcia jak bym zapłaciła za całe to suńkowe leczenie.

(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz