czwartek, 20 sierpnia 2015

Rozdział 54, część 3

W pracy przyjęłam strategię nie wspominania już więcej o żadnych amerykańskich przygodach, i szybko wróciłam do monotonnego rytmu pracy wykonując wszystko skrupulatnie i dobrze, jak to ja.
Trudno, ciocia Wanda zawsze mówiła, że w pracy nie powinno się za bardzo blisko z nikim kumplować, że nigdy z tego nic dobrego nie wychodzi. Może rzeczywiście miała rację? Było mi trochę przykro, bo widziałam, że jestem jakoś tak trochę odsunięta, ale starałam się tym nie zrażać. Przeżyłam już odsunięcie „bo nie palisz” , odsunięcie „co ty wiesz o dzieciach” oraz odsunięcie „nie porównuj psów do dzieci”.
Byłam trzydziestoparoletnią panną z dwoma pieskami, bez specjalnych osiągnięć zawodowych, nawet bez własnego M. Jak by tak na to popatrzeć z boku to chyba najlepiej wziąć dobrego winka, usiąść, poużałać się nad sobą i … koniecznie ZAPROSIĆ DZIEWCZYNY!!!

(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz